wtorek, 28 stycznia 2014

Mogę wszystko, czyli jeden dzień bez ograniczeń!

Pewnego dnia obudziłam się o 11.15. Przetarłam oczy i zobaczyłam, że za oknem pada znowu śnieg. To normalne o tej porze roku. Przeciągnęłam się leniwie, a pies polizał mnie po dłoni. Tak jakby chciał powiedzieć, chodź już, chodź na spacer. Z dużym kubkiem kawy usiadłam do komputera i nadrobiłam zaległości koleżeńskie, plotkarskie i mailowe.Telefon od mamy nieco oderwał mnie od wirtualnej rzeczywistości.Co dziś do zrobienia? Zakupy, spacer z psem, sprzątanie sypialni, pyszny obiad....Wieczorna sesja z telewizorem zapowiada się całkiem ciekawie, w towarzystwie dokumentów ze świata. Na obiad zrobiłam coś nowego i pysznego- inspirowana przepisem z książki. Zdrowo i lekko, a przede wszystkim było pysznie. Pies domaga się jedzenia, a narzeczony pieszczot więc odrywam się od pisania bloga i daję się im porwać. Jeszcze tylko odprężająca kąpiel i wskakuję z dobrą książką pod kołdrę. PO godzinie zapadam w sen, a usypia mnie zapach świeżo wtartego w ręce kremu.

Jak podoba Ci się opis dnia bez ograniczeń? Dnia gdzie nic nie musisz, nikt Cię nie goni ani nie gani. Jesteś sama/ sam sobie i dajesz się nieść temu co lubisz. Niezależnie czy jest to dłubanie przy samochodzie, czytanie opasłych książek czy też oglądanie całych sezonów seriali. Poddajesz się temu albo nie. NIC NIE MUSISZ!

Czy powyższy opis nie odpowiada Twojej sobocie? Czy nie jest to jeden z dni na urlopie albo L4?
Nawet jeśli nie pamiętasz już tak spędzonego dnia bo codziennie gdzieś gnasz, nie znaczy to że tak nie może być.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz