Pewnego zimowego dnia, nie tak dawno temu stałam w kolejce do kasy w osiedlowym markecie. Patrzyłam na Panią przesuwającą kolejne artykuły po czytniku z tak beznamiętnym wyrazem twarzy, że mogło się wydawać, że Pani jest cyborgiem z wgranym softem na obsługę kasy. Na końcu taśmy był też Pan, który niczym w marketowej sztafecie usiłował wyprzedzić Panią kasjerkę i pakować kupione sprawunki szybciej niż są one podawane. Sama często też daję się wkręcić w taki młyn przy kasie.
Patrzyłam zatem na tych ludzi i zastanawiałam się co może ich w życiu kręcić? Czy mają pasje, które rozwijają? Czy mają swojego konika, który mimo trudów codziennego życia pcha ich do przodu?
Wtedy usłyszałam w kolejce za mną głos dwóch młodych kobiet rozmawiających o ciuchach. Jedna żaliła się drugiej, że dostała w spadku po ciotce z Niemiec dwa naturalne futra. I mimo, że jej rozmówczyni wyraziła zachwyt nad futrami jako symbolu luksusu, Pani z futrami nie była jednak najwyraźniej szczęśliwa.
"A gdzie ja je będę nosić? Nie dość, że oba są w rozmiarze 44 to jeszcze kojarzą mi się z leciwymi Paniami i PRL-em."
Gdzieś w innej części sklepu spadł słoik potrącony przez Pana z wózkiem a mnie poraziła myśl, która drąży moją głowę po dziś.
A gdyby tak odczarować futra? Gdyby zmienić skojarzenia związane z nutrią wiszącą u babci na strychu? Gdyby mimo wszytsko dać tym futrom drugie życie, zamiast zabijać na skóry kolejne zwierzęta? Właściwie to dlaczego futra są zawsze tak wielkie i niedostępne, luksusowe...
To była myśl nad którą nie potrafiłam zapanować ani tamtego dnia, ani teraz.
Kilka dni później myśl o odczarowywaniu starych, zapomnianych futer nabrała ksztaltów. Powoli w mojej głowie zaczęła układać się ta rozsypanka opinii, puzzle materiałów z internetu i własnych przemyśleń.
Za chwilę był to już gotowy do realizacji plan działania rozrysowany na kilku kartkach A4, posklejanych ze sobą na kształt plakatu. Plan jak z jednego zdania w sklepie, poprzez setki myśli i materiałów stworzyć coś wartościowego. Moją własną enklawę pomysłów i projektów.
Tak właśnie z furii i depresji nad własnym losem, popadłam w totalny zachwyt nad Moim Nowym Projektem.
p.s Uwaga, może to zdarzyć się każdemu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz